Dziś kontynuacja zwiedzania Andaluzji, jednego z moich ulubionych regionów w całej Europie. W ostatnim poście spacerowaliśmy ulicami Granady i Cordoby, podziwiając perełki arabskiej architektury, by później odciąć się od zgiełku miasta i rozkoszować się skalnymi cudami natury. Jednak to nie wszystko, co warto zobaczyć na południu Hiszpanii. Dzisiaj kolejna dawka miast, miasteczek i jeszcze więcej naturalnych oaz w formie spokojnych plaż i pustynnych krajobrazów. Ruszajmy!
Co warto zobaczyć na południu Hiszpanii?
Sevilla
Sevilla rozkochuje w sobie tłumy i jest przez wielu wspominana z pełnym ciepła westchnieniem. Może nie tak ciepłym jak letnie popołudnie w tym mieście, bo temperatury przekraczają tu w lecie 40 stopni. Sevilla nazywana jest stolicą Andaluzji. To jej największe i najbardziej różnorodne miasto, które oferuje liczne imprezy kulturalne, bujne życie nocne, doznania smakowe w licznych knajpach i restauracjach oraz moc zabytków.
Co zobaczyć w Sevilli?
La Giralda i Real Alcázar
Zacznijmy od najczęściej fotografowanego symbolu miasta, czyli La Giralda. Dziś z wieży, która jest pozostałością po meczecie, oglądać można panoramę miasta. Kolejnym must see jest Real Alcázar, który choć nie dorasta do kunsztu Alhambry w Granadzie, to podobno depcze mu po piętach. Jest to zespół pałacowy, pełniący niegdyś funkcję siedziby władców arabskich, który z biegiem lat zyskał wpływy z różnych kultur i epok. Na mnie pałac zrobił ogromne wrażenie! Nie należę do grona fanów Gry o Tron, jednak jeśli tacy tutaj są, to tym bardziej powinni dodać Real Alcazar do swojej listy. To ten właśnie pałac posłużył za siedzibę Tyrrelów z Dorne.
Wieża nad brzegiem Gwadalkiwiru, o przepięknej nazwie Torre de Oro, służyła niegdyś jako część systemu fortyfikującego. Razem z bliźniaczą wieżą po drugiej stronie rzeki broniła wstępu do miasta. W jaki sposób? Pomiędzy dwiema wieżami rozciągano łańcuch, który uniemożliwiał wpłynięcie wrogich statków. Skąd natomiast nazwa nawiązująca do złota (oro)? Teorii jest kilka. Na moją wyobraźnię najbardziej oddziałuje teoria o płytkach azulejos, którymi wyłożona była wieża. Ich odbicie w wodach rzeki roztaczać miało złoty blask.
Plaza de España
Kolejną perełką architektoniczną jest Plaza de España, robiąca wrażenie i za dnia, i o zmierzchu. Czeka tam na was pałac, który swoimi ramionami otacza ogromny półkolisty plac. Znajdziecie tam także jeszcze więcej azulejos, czyli zachwycających ceramicznych płytek, często pokrytych geometrycznymi lub roślinnymi wzorami. Plaza de España to także kanał oddzielający pałac od placu, po którym można przepłynąć się łódką. Choć jest to miejsce popularne wśród turystów, możecie łatwo uciec od zgiełku, przechadzając się po przylegającym do pałacu parku.
Las Setas
Jeżeli chcecie odetchnąć od historycznych perełek architektury, może czas na coś bardziej awangardowego i nowoczesnego. Współczesny symbol Sevilli to miejsce idealne na zachód słońca. Mowa o Las Setas de Sevilla (nazywanych także Metropol Parasol, ale pierwsza nazwa – pieczarki Sevilli bardziej do mnie przemawia). Imponująca i oryginalna konstrukcja zaskakuje turystów. Moim zdaniem przełamuje piękno historycznych budowli w nietuzinkowy sposób. Oceńcie sami.
Na koniec dodam jeszcze obowiązkowy spacer po dzielnicy żydowskiej, Barrio de Santa Cruz. Pamiętające stare czasy ściany kamienic, donice z kwiatami, wąskie ulice, tradycyjne bary tapas – co za klimat!
Zdaję sobie sprawę, że zabytki Sevilli tutaj się nie kończą, jednak mój krótki pobyt pozwolił jedynie na rozbudzenie apetytu. Mam nadzieję, że w kolejnej wyprawie na południe uda mi się go zaspokoić i dopisać kolejne atrakcje do listy.
Málaga
Malaga kojarzyła mi się wcześniej z imprezowym kurortem lub z cukierkami o tejże nazwie. Jednak jeden dzień w Maladze wystarczył by przekonać się, że jest to miasto o wielu twarzach. Malaga to dla mnie pięknie ukwiecone fasady kamienic, muzea sztuki, historyczne centrum miasta i klimatyczne bary serwujące Moscatel o wieczornej porze.
Zwiedzanie zacznijcie od La Alcazaba, czyli warownej budowli wzniesionej przez muzułmanów. Spacerowanie wśród jej obronnych murów przeniesie was w czasie. Z jej szczytu będziecie mogli obserwować piękny widok na miasto i jego kremowe zabudowania. Castillo de Gibralfaro to kolejny punkt zwiedzania. Górujący nad gęstym lasem zamek, z którego dziś zostały tylko baszty obronne to kolejna atrakcja oferująca panoramiczny ogląd na miasto i port.
Dla miłośników sztuki Malaga ma też sporo do zaoferowania. To właśnie tutaj urodził się Picasso, jego muzeum cieszy się niezwykłą popularnością. Oprócz tego w Maladze znajduje się filia znanego z Paryża Centre Pompidou. Sztuka sakralna to kolejna duma Malagi, zajrzyjcie chociażby do Kościół de los Martires.
Gdy stwierdzicie, że odczuwacie już przesyt kulturalno-historycznych bodźców, przespacerujcie się Parque de Malaga. Jego egzotyczna roślinność stanowi idealne schronienie przed słońcem. Jeśli natomiast, wręcz przeciwnie, macie ochotę wystawić się na działanie hiszpańskiego słońca, spakujcie swoje torby plażowe i odkryjcie piękne plaże Costa del Sol.
Frigliana
Nie ukrywam, że małe, urokliwe miasteczka o wąskich uliczkach i romantycznej atmosferze to moja słabość. Niecałe 50 kilometrów od Malagi leży jedna z pueblos blancos regionu, która w przeciągu jednego krótkiego spaceru całkowicie mnie sobą zauroczyła.
Nie wiem, co sprawia, że Friglianę wspomina się z ciepłym westchnieniem i rozrzewnieniem w sercu. Może to wrażenie, że czas się zatrzymał i to, co ma znaczenie to tylko “tu i teraz”, może to proste piękno bielonych wapnem ścian budynków, liczne donice z kwiatami, kolorowe okiennice i drzwi mieszkań. Może to zielone wzgórza i odcinająca się od nich armia białych domków. Być może to synteza sielankowej atmosfery i architektonicznego spokoju. A może to magia, kto wie.
Desierto de Tabernas
Czy wspominałam już, że uwielbiam Hiszpanię za jej różnorodność i niespodziewane zmiany krajobrazu? Almeria tylko spotęgowała mój podziw, gdy przed moimi oczami rozciągnęła się pustynia, rodem z westernów.
Nie jest to przypadek, bo to tutaj kręcono i po dzień dzisiejszy kręci się wiele filmów, chociażby sceny do Gry o tron czy Doctor Who. Jeżeli interesujecie się tematem, park Oasys Mini Hollywood może być atrakcją dla was. Można zobaczyć tam miasteczka zbudowane na potrzeby westernów. Nie trzeba jednak parków tematycznych, by wczuć się w ‘westernowy’ klimat. Wystarczy zaparkować samochód i ruszyć samemu na odkrywanie suchego i zarazem fascynującego krajobrazu.
Cabo de Gata
Kilka kilometrów na wschód od Almerii znajduje się rezerwat przyrody Cabo de Gata. Jeżeli po pobycie w Maladze czy Sevilli macie ochotę odpocząć od turystów i zgiełku miasto, Cabo de Gata to miejsce dla was. Ruszajcie odkrywać nadmorskie krajobrazy i piaszczyste, nietknięte turystycznym przemysłem plaże.
Mi nie udało się odwiedzić Arrecife de las Sirenas (czyli rafy syren), ale zdjęcia krystalicznie czystej wody i wyrastających z niej nieregularnych, strzelistych skał robią niesamowite wrażenie. Kolejne punkty warte waszej uwagi to plaża Los Genoveses, wioska rybacka San Jose i koniecznie Playa de Monsul, gdzie w latach osiemdziesiątych swoją stopę postawił Indiana Jones (Indiana Jones i Ostatnia Krucjata). Tutaj znajdziecie dokładne info i opis tras.
To już koniec moich wspomnień z niezapomnianego tripu po Andaluzji. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, zajrzyjcie do pierwszego postu o tym, co warto zobaczyć na południu Hiszpanii. Jeśli macie jakieś pytania co do organizacji takiej objazdówki, służę pomocą. Zapraszam także do przeczytania postów o Alicante i atrakcjach w regionie Walencji. Ja idę marzyć o hiszpańskim słońcu i tapas, a wy planujcie wakacje. Besos!
2 komentarze
Miki
Bardzo ciekawy artykuł. Wybieramy się z żoną do Malagi i będzie on bardzo pomocny. Nie mogę się doczekać Sevilli.
Anna Wroniecka
Bardzo cieszę się, że się przydał! Wybrali Państwo dobry termin po tych letnich upałach 😀