Weszłam na bloga i spojrzałam na ostatni wpis o przeprowadzce na Teneryfie prawie rok temu. Wydaje się, że wyjechałam i całkowicie przepadłam. Tak też właściwie było. Rok na Teneryfie był dla mnie intensywnym doświadczeniem, zarówno pod względem rozwoju osobistego, jak i zawodowego. Nie odczuwałam za bardzo wpływu pandemii na moje życie, ponieważ to praca i przebywanie w naturze nadawały rytm mojej codzienności. Dzisiaj opowiem wam o kilku najważniejszych zmianach, które dokonały się u mnie na przestrzeni roku 2020/2021.
Kurs angielskiego dla najmłodszych LingoStarKid
LingoStarKid musiało pojawić się na pierwszym miejscu, ponieważ to ten projekt całkowicie zawładnął moją codziennością. Bardzo możliwe, że gdybym wiedziała, na co się porywam, nigdy bym się za to nie zabrała. Teraz mogę Ci jednak dumnie pokazać efekt końcowy – kurs języka angielskiego dla dzieci w wieku od trzech miesięcy do pięciu lat.
Jeśli śledzisz moje poczynania w Internecie, to wiesz, że jestem pasjonatką języków, a ich nauka zajęła mi długie lata. A gdyby tak można była łatwiej się ich nauczyć? Nie w tak czasochłonny sposób?
Istnieje na to prosta recepta, udowodniona licznymi badaniami: kontakt z językiem obcym w najwcześniejszej fazie życia – im wcześniej tym lepiej. Idea kursu kołatała się w mojej głowie od dobrych kilku lat, jednak dopiero za sprawą programu Erasmus dla Młodych Przedsiębiorców, zabrałam się za realizację tego pomysłu, właśnie na Teneryfie.
Mój kurs zapewnia rodzicom wszystkie potrzebne materiały do wprowadzenia angielskiego we wczesnym dzieciństwie, tak żeby dzieciaczek mógł chłonąć język, gdy jego mózg jest do tego najlepiej przystosowany. Kurs zawiera krótkie audiowizualne lekcje, dostosowane do wieku dzieci oraz wsparcie dla rodzica w formie Przewodników do każdej lekcji.
Zajrzyj na stronę internetową LingoStarKid lub na Instagrama, żeby dowiedzieć się więcej.
Ambasadorka Teneryfy
Na Teneryfę trafiłam przypadkiem. Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie życia na wyspie ani nie miałam tego w planach. Aż wstyd mi to teraz przyznawać, ale gdy dowiedziałam się, że firma, z którą chcę nawiązać współpracę, znajduje się na Teneryfie, byłam nawet lekko zawiedziona. Wyobrażałam sobie siebie w większym mieście, a nie na (jak mi się wydawało) małej wyspie pełnej turystów.
Byłam pewna, że po czterech miesiącach trwania programu Erasmus dla Młodych Przedsiębiorców, będę wyjeżdżać w podskokach w poszukiwaniu nowej destynacji. Było jednak inaczej. Zostałam kolejne cztery miesiące, a później kolejne cztery. Rok na Teneryfie sprawił, że całkowicie zakochałam się w tym miejscu.
Teneryfa ma tak wiele do zaoferowania, że nawet nie wiem od czego zacząć. Nigdy wcześniej nie żyłam w miejscu tak różnorodnym, tak blisko natury. Czym zaskoczy Cię Teneryfa? Zaczarowanym lasem wawrzynolistnym, dzikimi plażami z czarnym piaskiem, wypadem na inną planetę w Parku Narodowym Teide, licznymi basenami wykutymi przez naturę, soczyście zieloną wioską Masca niczym z Amazonii, kontrastem bujnej roślinności i pustynnych krajobrazów i tym, że nie tylko my, Polacy, potrafimy dobrze ugotować ziemniaki (ach, te papas arrugadas z mojo).
O Teneryfie będzie dużo, dużo więcej. Stay tuned.
Od bachaty w ramiona jogi
Kto zna mnie z mojego poprzedniego rozdziału życia w Poznaniu, ten wie, że bachata była nieodzownym elementem mojej codzienności. Jadąc na Teneryfę, wyobrażałam sobie mnóstwo warsztatów, zajęć i imprez tanecznych. Co zastałam? Restrykcje i co-vid.
Szybko musiałam pożegnać się z moimi wyobrażeniami o tanecznej hiszpańskiej przygodzie i zapomnieć o bachacie. Z pomocą przyszła mi joga. Jeszcze rok temu, myślałam, że joga to najnudniejsza aktywność fizyczna, jaka istnieje. Kochani yogis, wybaczcie moją ignorancję.
Pracując tak dużo i tak wiele czasu spędzając przed komputerem szukałam czegoś, co pozwoli mi zadbać o balans, ten fizyczny i psychiczny. Wypróbowałam jogę jednego dnia i przepadłam. Joga była ze mną codziennie i dawała mi potrzebny wysiłek i spokój. Ćwiczę z platformą Alomoves i bardzo polecam, jeżeli nie wiecie, jak zacząć.
Zabierz mnie w góry
Nigdy wcześniej nie mieszkałam tak blisko natury, jak na Teneryfie i tym bardziej teraz, po powrocie do Polski, zauważam różnicę w moim samopoczuciu.
Góry i lasy stały się na Teneryfie moją weekendową oazą. Plaże towarzyszyły mi wieczorami, po stresującym dniu pracy.
Ruch, natura i dobre towarzystwo to często wszystko, czego człowiek potrzebuje, żeby lepiej się poczuć i odnaleźć harmonię.
W mieście niestety trudno jest o tym pamiętać, bo jesteśmy bombardowani różnymi bodźcami, a z każdej strony ktoś wmawia nam, że to zakup czegoś nowego przywróci nam szczęście czy równowagę.
Nie dajcie się na to nabrać.
Hiszpański amor wiecznie żywy
Wybór firmy z programu Erasmus dla Młodych Przedsiębiorców nie był tak do końca przypadkowy, ponieważ od początku poszukiwałam firmy na hiszpańskojęzycznym lądzie. Możliwość otaczania się hiszpańskim i rozmawiania po hiszpańsku była dla mnie priorytetowa. Wróciłam z jeszcze większym zamiłowaniem do języka hiszpańskiego, a kanaryjskie słówka stały się stałymi elementami mojego hiszpańskiego repertuaru.
Jedną z moich preferowanych małych przyjemności było wychodzenie na poranne cortado (espresso + troszkę mleka) do kawiarni pod domem i przysłuchiwanie się rozmowom sąsiadów. Codziennie można było tam zobaczyć te same twarze, tych samych mieszkańców dzielących ze sobą kilka chwil przed pójściem do pracy.
Możliwość obserwowania i słuchania autentycznego języka hiszpańskiego i bycia częścią małej społeczności, to na pewno jedna z największych radości, jakich doświadczyłam na wyspie.
Już niedługo podzielę się z wami większą ilością wrażeń z Teneryfy i będę gorąco zachęcać Was do poznania tej wyspy osobiście. Jeżeli chcecie być na bieżąco, śledźcie posty na Insta @jaktosiemowi. Tam widzimy się na co dzień.
Photo by Maria Lupan on Unsplash